Okazało się, że ogólny zarys, schemat jest banalny - rzecz jasna, ogromna to zasługa świetnemu wytłumaczeniu (dziękuję!).
Chusta niewielka, na pewno nie na plecy, robiona z myślą: ochhh, muszę już skończyć bo bardzo chcę zobaczyć, czy mi wyszła :) Do zamotania głównie pod szyję, takie fiu-bździu dla zmarzlucha. Nie napinałam jej nawet. Wykorzystałam resztki Linate Angora (550m/10dag), drutami nr 4 - na żyłce, rzecz jasna, która i tak za krótka i do końca nie wiedziałam, co mi z chusty wyjdzie. Falbanę zrobiłam poprzez dodawanie co 2 oczko narzutu, potem przeleciałam 2-3 rzędy bez dodawania i znów co drugie oczko narzut. W efekcie miałam pierdyliard oczek na żyłkach i już szału dostawałam.
A teraz robię z najzwyklejszego kotka, nie powiem, ile razy prułam, bo uparłam się, że będzie miała warkoczowo-ażurowy wzór. Tyle, że robię z głowy i ciągle się mylę...