poniedziałek, 14 czerwca 2010

Będę kangurzycą

Ano tak. Skusiłam się na chustę firmy BEBELULU, model LULU. Głównie po to, by móc na chwilę wyjść do sklepu, biblioteki, zejść do mamy. A targać na pół godziny wózek z 4 piętra – dziękuję, nie dla mnie. Aczkolwiek wózek wielce wygodny i sprawny ;)

Wracając do meritum – chusta co prawda nie jest taką tradycyjną chustą wiązaną, ale też na pierwszy ogień wolałam model łatwiejszy w obsłudze. Tym bardziej, że żadnej kangurzycy w pobliżu nie mam :-) Druga sprawa – nie planuję szalenie długich spacerów z tymże nabytkiem ani noszenia dziecięcia już chodzącego.

Model LULU nadaje się dla noworodków i niemowląt do 12kg. Dziecię aktualnie ma 3,75kg, więc trochę się pochuścimy. Już się nie mogę doczekać, aż zakup przyjdzie! Moja (nasza!) będzie ceglastoczerwona.

Poniższe zdjęcie pochodzi ze strony firmy (www.bebelulu.pl)

image

12 komentarzy:

Doti pisze...

Ooo, a ja mam taką do sprzedania ;) Gratuluję zakupu, fajnie się w niej nosi :) I mała mi szybko zasypiała :) Same pozytywy :) Teraz kupiłam Bebelulu Rapalu - też ekstra :)

Lorka pisze...

musisz tylko uważac,zeby mała dobrze ułozyc.. bo były przypadki uduszenia maluszków w takich workach, gdy mialy głowke za bardzo do przodu zgieta, znajdz sobie w google na ten temat , było dosyć glosno o tym. w usa vbyło 14 przypadków uduszenia niemowląt do 4 miesiaca

szajajaba pisze...

Doti, to szkoda, że wcześniej się nie zgadałyśmy!
Lorka - wiesz, ja tam specjalnie w inteligencję Amerykanów nie wierzę ;) , wszak jest to kraj ludzi, którym na instrukcji obsługi pralki trzeba pisać: nie wsadzać dzieci i małych zwierząt do środka :D Poza tym ja nie wiem, jak człowiek może nie zauważyć, że mu się dziecko dusi?

Unknown pisze...

Hej! czasami podglądam Twoje wyroby z fimo i nie piszę, ale dziś napiszę ;)
Moja koleżanka jest mamą kangurzycą i o chustach wie coś nie coś (2 dzieci). Jej blog to http://maksjanie.blogspot.com/. I jeszcze na stronie Mama Też Może (mojej koleżanki ze studiów serwis dla mam) znajdziesz różne info mam o chustach.
Nie chcę brzmieć jak reklama. Jeśli uznasz, że tak jest, to wykasuj mój koment bez skrupułów :).
Pozdrawiam!!!

szajajaba pisze...

Miss, nie uznam ;) Dzięki za info, poczytam!

Unknown pisze...

Super, na pewno będziesz zadowolona, tak jak ja byłam. Moja córcia jeździła w chuście mniej więcej do 2 roku życia (w tym wieku to już sporadycznie i tatuś nosił nie mamusia :)) ). Jak była malutka to i supermarket i spacer były "opędzane" w chuście. Bardzo to wygodne było.
Co do Amerykanów - mam taką samą opinię o nich, niestety...

Tobatka pisze...

Zapewniam Cię, że chusta wiązana w praktyce okazuje się łatwiejsza w obsłudze, a i na dłużej wystarcza i ma więcej możliwości wykorzystania (kocyk do wózka, na plażę, na łąkę itp :) )..
Spróbuj kiedyś wpaść na spotkanie chustujących mam -w każdym niemal mieście takie się odbywają - tam pomacasz, przymierzysz, zawiążesz pod okiem doświadczonych w chustowaniu...
Albo warsztaty prowadzone przez przeszkolonych instruktorów :)

Ja swoją sobie bardzo chwalę, używam od ponad dwóch lat żałując, że przy starszym dziecku nie znałam takiego wynalazku :)

W każdym razie miłego noszenia się :)

Anonimowy pisze...

Uważaj na te chusty, ze Smyka już wycofali (nie wiem jaka firma), bo niestety.. ale spowodowały wiele wypadków.
pozdraiwam

tous mes enfants pisze...

Moja koleżanka używa i jest strasznie zadowolona a dziecko wychowuje się cudownie. To napewno zbliża mamę i dzidzię. Pozdrawiam. Petite Juliette.

Nika pisze...

Witaj :) myślę, że będziecie Oboje zadowoleni :)
kiedy mój syn się urodził (12lat temu) nosidełka były SZALEŃSTWEM...Każda ekspedientka w sklepie, prawie każda starsza osoba na ulicy pytała czy aby mojemu dziecku się krzywda nie dzieje...a mojemu synkowi było bardzo dobrze :) a i ja mogłam sprawniej się poruszać po mieście nie padając po powrocie na twarz ze zmęczenia.
Powodzenia :))

Anonimowy pisze...

Z pewną taką nieśmiałością podchodzę do chust. Przeraża mnie ilość materiału do wiązania. Ta wygląda na prostszą w obsłudze.
Jestem z gatunku tych okropnych nosidełkowców, choć, słowo harcerza, przyznaję, że jeszcze nie trafiłam na takie, które zadowoliłoby mnie w 100 procentach. To znaczy jest takie, owszem. Tylko kosztuje prawie 800 zł. Wrrrrrr....
Zresztą sprawa posiadania bądź nie chusty czy nosidełka przy bliźniętach jest nieco bardziej skomplikowana. Potrzeba drugiego nosiciela :)

MS pisze...

miałam i te chustę i tę wiązaną, "worek" zupełnie Hani nie pasował, gniotła się w niej i nie chciała leżeć, za to bardzo dobrze sprawdziła się wiązana - Hani było wygodnie i usypiała momentalnie (gdy była malutka, a jak podrosła, grzecznie oglądała świat); teraz mam jeszcze nosidło dla Julki (6 m-cy) i jest najlepsze - bezpieczne, wygodne (dla Julki i dla nas), i zdało egzamin w czasie kolkowego okresu