niedziela, 19 czerwca 2011

Wierszydło

Z dedykacją dla mego pracowniczego stolika :)

WIERSZYDŁO
W pewnym mieście jest osiedle,
na nim szkoła, dosyć stara.
W szkole – dzieci, młodzież, belfrzy,
no i pokój, a w nim – gwara.

Nauczycieli bez liku,
„Gdzie jest dziennik!” – wciąż ktoś krzyczy.
Tu kawusia, tam ploteczki,
a nasz stolik luuuuzik…. przy czym

warto dodać – jest bałagan,
zawierucha niczym wojna.
Ale cóż – jest osiem kobiet
i żadna nie jest spokojna.

Jedna to matematyczka.
Bój się Boga! – zakrzykniecie.
Ale nic to, bowiem ona
kapitalna jest dla dzieci.

Druga – język w posiadanie
obcy sobie przywłaszczyła.
Czasem blond, czasem szatynka,
dzierga, tworzy i jest miła.

Trzecia – nieco zahukana,
wciąż zmartwione ma oblicze,
z eksiem walczy, szydełkuje,
czyta tyle, że nie zliczę!

Czwarta – pamięć ma ogromną,
wszak historię tu wykłada.
Sprawiedliwa i zbyt skromna,
a tak pięknie opowiada!

Piąta – ręczne prace kocha,
szydełkuje, dzierga, dłubie.
Komputery i króliki
to jej pasja, to, co lubi.

Szósta – matką jest podwójną,
tu córeczka, tam syneczek.
Też artystka – koraliki
wciąż nawleka na sznureczek.

Siódma – kocha gotowanie,
piecze mięsa i ciasteczka.
Zna francuski, wciąż się śmieje,
i wygląda jak laleczka!

Ósma – jest na macierzyńskim,
przed wrześniem nabiera siły.
Oligowiec i historyk,
WOS- nie jest dla niej zbyt miły.

I dziewiąta wreszcie – to już
koniec mojej opowieści.
Bowiem ja, autorka wiersza,
pod numerkiem tym się mieszczę

2 komentarze:

Małgorzata pisze...

:) sympatyczne:)

Hanulek pisze...

Genialna jesteś:)