Z dedykacją dla mego pracowniczego stolika :)
WIERSZYDŁO
W pewnym mieście jest osiedle,
na nim szkoła, dosyć stara.
W szkole – dzieci, młodzież, belfrzy,
no i pokój, a w nim – gwara.
Nauczycieli bez liku,
„Gdzie jest dziennik!” – wciąż ktoś krzyczy.
Tu kawusia, tam ploteczki,
a nasz stolik luuuuzik…. przy czym
warto dodać – jest bałagan,
zawierucha niczym wojna.
Ale cóż – jest osiem kobiet
i żadna nie jest spokojna.
Jedna to matematyczka.
Bój się Boga! – zakrzykniecie.
Ale nic to, bowiem ona
kapitalna jest dla dzieci.
Druga – język w posiadanie
obcy sobie przywłaszczyła.
Czasem blond, czasem szatynka,
dzierga, tworzy i jest miła.
Trzecia – nieco zahukana,
wciąż zmartwione ma oblicze,
z eksiem walczy, szydełkuje,
czyta tyle, że nie zliczę!
Czwarta – pamięć ma ogromną,
wszak historię tu wykłada.
Sprawiedliwa i zbyt skromna,
a tak pięknie opowiada!
Piąta – ręczne prace kocha,
szydełkuje, dzierga, dłubie.
Komputery i króliki
to jej pasja, to, co lubi.
Szósta – matką jest podwójną,
tu córeczka, tam syneczek.
Też artystka – koraliki
wciąż nawleka na sznureczek.
Siódma – kocha gotowanie,
piecze mięsa i ciasteczka.
Zna francuski, wciąż się śmieje,
i wygląda jak laleczka!
Ósma – jest na macierzyńskim,
przed wrześniem nabiera siły.
Oligowiec i historyk,
WOS- nie jest dla niej zbyt miły.
I dziewiąta wreszcie – to już
koniec mojej opowieści.
Bowiem ja, autorka wiersza,
pod numerkiem tym się mieszczę
2 komentarze:
:) sympatyczne:)
Genialna jesteś:)
Prześlij komentarz