czwartek, 25 września 2008

Więc chodź, ześwirluj mój świat...




5 komentarzy:

Rooda pisze...

czy ja dobrze widzę, że napisałaś tego posta o godzinie 4 rano ???

świrle są czad. i to jest moja straszna poracha (bo porażka to za mało powiedziane ;)) w szkółce. fimo szło mi najlepiej, fajna zabawa to dla mnie...ale świrle mnie przerosły.. więc one żyją swoim życiem a ja swoim ;)

Piękne Ci wyszły..zwłaszcza mi się podobają te czarno - jasne :)

szajajaba pisze...

Nie, nie o 4 rano :D Może godzinę temu... I nie martw się, mnie świrle dłuuugo nie wychodziły, aż wreszcie załapałam, o co w nich chodzi :) Trzymam kciuki :)

Anonimowy pisze...

Śliczne świrle - podziwiam, ja do lepienia mam dwie lewe rączki.
Pozdrawiam
Makneta

szajajaba pisze...

Dziękuję :) A z lepieniem to kwestia wprawy jest, nie zniechęcaj się!

Mrouh pisze...

Do świrli trzeba mieć rękę, próbowałam- kolory mi się wymieszały i świrl wyszedł bury. No, ale trudno. Dzięki temu z większym podziwem jeszcze patrzę na te udane- Twoje. Szczególnie podobają mi sie niebiesko-czerwone. Zapałałam ostatnio przedziwnym upodobaniem do tego zestawienia kolorów...