Dla pewnej młodej damy, która nosi w brzuchu Ktosia. No i czapy dla Ktosia właśnie. Dla damy również jest czapa, ale nie powiem co mi wyszło po obrobieniu jej. Młoda damo, poproszę o fotkę czapy twej oraz tej 6 dla Ktosia, niebieskiej :)
środa, 29 grudnia 2010
sobota, 25 grudnia 2010
piątek, 24 grudnia 2010
Życzenia
Na parapecie leży samotnie kot. Rudy jest, i stanowi miłą barwną plamę na tle burych, mokrych dachów i czegoś w rodzaju mgły, widocznej za oknem. Całkowicie antyświąteczny obrazek. Ponury landszafcik.
Młoda śpi, a przede mną spakowanie drugiej tury prezentów, ubranie chochinki, umycie schodów w całej kamienicy (słuchawki na uszy i Harry Potterze, witaj!), odkurzenie i umycie kuchennej podłogi, pochowanie schnącego prania, prasowanie na kolację… Czy ktoś ma na zbyciu jakiegoś krasnoludka? :)
Ale nic to, damy radę, a teraz – przyjmijcie najszczersze życzenia:
- oby nadchodzący rok był spokojny, bez nieprzyjemnych zakrętów;
- niech Wasi bliscy będą naprawdę bliskimi;
- praca zawodowa i szkolna niech sprawia satysfakcję, a nie przynosi zgrzyt zębów;
- aby nigdy nie brakło finansów na realizację pasji;
- i by zdrowie nie przeszkadzało w realizowaniu tychże :-)
A teraz zmykam, bo ktoś mnie woła z łóżeczka: eee eeeeeee! Ki diabeł…? ;)
środa, 22 grudnia 2010
Podstawy szydełkowania – cz. III
Ciąg dalszy epopei włóczkowej.
BAWEŁNA i BAWEŁNA Z DODATKIEM– sporo tego. Moja ulubiona to ALMINA (169m/5dag, cudownie gładka, miękka bawełna, świetna na wszelkiego rodzaju bluzeczki ażurowe na wiosnę, na narzutki, czapeczki, spódniczki; jak wieść niesie, niestety producent wycofuje się od nas i włóczkę szlag trafi; jedyny minus produktu – cena, obecnie ok 8zł – bardzo sporo). SONATA z kolei to bawełna z wiskozą, i o ile rzecz wydajna, w świetnych kolorach, miękka (w sensie – nie sztywna, bo sama nić bawełniana twarda dość), o tyle włóczką szydełkuje się dość trudno, gdyż owa bawełniana nić opleciona jest nicią wiskozową i to się lubi rozwarstwiać. Przynajmniej mnie. Muszę uważać, by szydełkiem nabierać całość przędzy. Włóczka w motkach 10dag, długość prawie 300m. O dziwo, producent zaleca ją do przerabiania na drutach, nie szydełkiem. A co można zrobić z tejże? A na przykład bolerko czy bluzkę typu GAD (niestety swojego gada nie sfotografowałam, muszę nadrobić):
Zaczęłam też Sonatą piękną chustę (znaczy się, schemat piękny, nie to, że tak se o swojej piszę :D ), ale rozpoczęta 4 lata temu praca na razie nie doczekała się ukończenia. Wzięłam za małe szydełko i muszę wzór powiększyć, przeliczyć i po prostu nie chce mi się.
Inną bawełnianą przędzą jest SUPREME (125m/10dag), nie przypadła mi do gustu wcale. Owszem, dorwałam piękną czerwień, ale niestety nić jest dość szorstka, bez połysku, który posiada Almina.Jedyną zaletą Supreme była cena, bodajże 6zł, za bawełnę to raczej niewiele. I w sumie zaczęłam coś tak robić, ale tak się zniechęciłam przez tę szorstkość jakąś, że kilka motków leży i czeka na zmiłowanie. Moje, nie Pańskie, rzecz jasna. Może kiedyś się doczeka.
Grubszą siostrą Alminy jest CAMILIA (125m/5dag), opinia ta sama, co o Alminie. Tyle, że raczej z niej nie zrobiłabym spódniczki, natomiast widziałam zrobioną narzutkę, coś w stylu poncho, ślicznie wyszło.
ANGORA – tu doświadczenia maleńkie, za to barwne :) Gdyż albowiem ponieważ angora, którą maltretowałam szydłem, była kolorowa. LINATE się zwała. Popełniłam z tejże kilka rzeczy, i rewelacyjnie robi się nią chusty – próbowałam szydłami od nr 3 do chyba 5,5 lub 5, nie pamiętam już. W każdym razie mimo włosków dobrze chodzi po szydełku, nie haczy się, nie gryzie po palcach, no ogólnie jest dobra do pracy. Na stanie mam chyba 7 motków (wydajna cholera jest, 550m/10dag), każdy w innych kolorach, bo marzy mi się taka potwornie szalona, kolorowa chusta. Kicz jak szlag, i o to mi chodzi :D Poniżej chusta angorowa, i przy okazji sprostowanie, gdyż określiłam ją wcześniej jako moherową. A tu zonk, niestety, nie ma moher-chusty, jest angora-chusta i tym samym brzmienie już nie to, nie to…
Przy okazji pokażę bolerko uczynione z Kalinki, bo chyba wcale go nie pokazałam. Fatałaszek już nie istnieje, bo się zrobił ciut… przyciasny na mnie ;)
sobota, 18 grudnia 2010
Podstawy szydełkowania – cz. II
Kolejna notka, bo taka jedna mnie pogania ;)
Szydełka już mamy? Mamy. No to jeszcze wartało by jakieś nici, czy coś…
Choć polski rynek w porównaniu z zagranicznymi jest, mam wrażenie, dość ubogi we włóczki, to można wśród nich znaleźć coś naprawdę ładnego. Czasem cena powoduje palpitacje serca, a czasem błogość na twarzy naszej. Jednak nie zawsze drogie nici są świetne, a tanie – fatalne.
Co istotne przy doborze włóczki? Na pewno jej przeznaczenie – koniakowskie stringi z czego innego, a szal zimowy z innego. Jeśli dziergamy wg schematu – to raczej trzymamy się albo ścisłych wytycznych co do materiału, ew. kupujemy zamiennik innej firmy patrząc na to, by ów zamiennik był takiej samej długości w motku. Osobiście odradzam kupowanie w miejsce np. bawełny – akrylu czy cienkiej wełny. Każda nić zachowuje się inaczej, taka bawełna rozciąga się słabo, a akryl a i owszem, więc zamiast ślicznej spódniczki możemy mieć obszarpaną kiecę do kostek po kilku praniach. Natomiast czasem schemat podaje konkretną włóczkę konkretnej firmy – niedostępnej na naszym rynku (taka gazetka jest, SWETRY i DAMA W SWETRZE – ciekawe propozycje, ale włóczki niemalże nieosiągalne, ew. bardzo drogie – prawie na pewno poszukamy zamiennika). I tu spokojnie zamieniam bawełnę firmy X, 200m/100dag, na bawełnę firmy Y, 195m/100dag. Nie będę się kłóciła o 5 metrów ;) Ale ogólnie ZAWSZE sprawdzamy, co też banderola nam mówi (a podaje wagę, długość nici w motku, numer partii i serię koloru, jakich drutów i szydełka użyć no i sposób dbania o przędzę).
Co jeszcze – ja lubię na macanego sprawdzić, czy włóczka mi się spodoba. Taka ZORZA na przykład – dla mnie fuj. Albo PUCHATKA. No gryzą mnie w palce, choć znajome dziergaczki się dziwią, bo ona luzik, mogą dziergać. A ja nie i koniec.
A jakie włóczki są u nas dostępne? Tu podam jedynie nazwy tych włóczek, którymi coś przerabiałam.
Najpopularniejszy z pewnością, i przystępny cenowo jest AKRYL.
Grubość, długość, motki (bo od razu napiszę – motki spotkamy 25g, 50g, 100g, czasem 150g – większych nie widziałam, co nie znaczy, że nie ma. Ale te występują najczęściej) – zależne od firmy i serii. Taki łódzki ARELAN, na przykład, ma kocią serię – najgrubszy jest KOT (156m/10dag), średni KOTEK (300m/10dag) oraz KOCUREK (520m/10dag).
Te, z których dziergałam, to wspomniana kocia seria (Kotek miły w dotyku, łatwo przesuwa się na drutach czy przez szydło, dziergam z niego szale wszelakie – niespecjalnie zauważyłam rozciąganie się, za to na pewno się mechaci, jak każdy inny akryl; nie lubię Kota, za gruby i za sztuczny, a Kocurek cieniutki, w sumie odczucia jak przy Kotku, ale rzadko z niego korzystam, ew. do łączenia z czymś innym), CLASSIC (o dziwo, mam wrażenie, że szalenie mało rozciągliwy, ogromną zaletą są PIĘKNE kolory, żywe i w wielu odcieniach, przędza cienka, po połączeniu 2 nitek grubość pi razy drzwi Kotka – ogólnie lubię, fajne na czapki, szale, bolerka, rękawiczki, mitenki…), PEARL (akryl z lekkim połyskiem, ciut grubszy niż Kotek, na pewno dość sztuczny w dotyku, ale znośnie, nie gryzie w palce – świetny na szale, dziecięce sweterki – choć te na drutach robiłam, i o dziwo nie porozciągały się w praniu a wrzucam do pralki i nawet wiruję; ogólnie jestem na tak, kolorów sporo, włóczka wydajna – na szal 25cm szeroki, 2,2m długi poszło 2,5motka; co ważne, akryl ten też występuje w odmianie cieniowanej). Tyle znam osobiście, natomiast jest włóczek akrylowych mnóstwo. Opinie można poczytać na blogu RECENZJE WŁÓCZEK.
Ciekawą kategorią jest AKRYL Z DODATKAMI. Wełny, bawełny, wiskozy i tak dalej. Wszystko podane na banderoli. Miałam do czynienia z KALINKĄ (z dodatkiem wiskozy, cieniutka rzecz, długo się przekonać z tego powodu do niej nie mogłam, zdecydowanie widać oplatającą nić wiskozy, dzięki czemu przędza jest dwukolorowa; wydaje się, że cholerstwo będzie się strasznie plątać i supełkować, a tu miłe zaskoczenie – wcale nie; robiłam bolerko kalinkowe, wyszło ciekawie), ALWAYS MAGIC (z wełną, ta co prawda dopiero czeka na przerobienie, za to zapewniam, że cudnie miękka, piękne kolory – z tym, że ja melanże wszelkie i barwione włóczki uwielbiam – i gdyby nie to, że teraz mam fazę szydełkową, a włóczkę nabyłam z przeznaczeniem na druty – już bym robiła coś), OLIVIA (z wełną, ciut mnie w palce gryzła, ale przebolałam, ogólnie niespecjalnie miękka rzecz; minus za niewielki wybór kolorów, plus za ładne mieszanki cieniowane), PADISAH (z wełną, sama nie dziergałam, miałam w dłoni i macałam wyrób – plus OGROMNY za przepiękne kolory cieniowane, no arcydzieło wręcz, natomiast sama przędza…. hmmm, dziwna w dotyku – absolutnie nie jest nieprzyjemna, ale nietypowa – śliska dość, gładka taka – niech się zaglądająca tu osoba pewna wypowie ;) ), PAMPAS (z wełną, BARDZO gruba rzecz, skutkiem czego mało wydajna, nadaje się z pewnością na cieplutkie kominy, szalo-czapki, narzutki i tak dalej), MAGIC DESIGN (z wełną, o ile pamiętam dobrze to jest jej 20%, cudownie miękka włóczka, w pięknych melanżach i żal wielki, bo producent wycofuje się z polskiego rynku – jeśli macie możliwość zakupu, polecam, bo warto, a potem nie będzie; robiłam z niej sweterek dla córki, dla siebie bezrękawnik, i mam zapasik na kolejny i na jeszcze jeden sweterek dziecięcy – a jakże, pomalutku wykupuję zapasy w zaprzyjaźnionym sklepie ;) ).
Na dzisiaj tyle, ciąg dalszy włóczkowej epopei nastąpi :-)
czwartek, 16 grudnia 2010
Podstawy szydełkowania – cz. I
Temat zaczynam na prośbę kilku osób.
Z góry zaznaczam, że nie jestem żadnym ekspertem, choć szydełko pierwszy raz miałam w ręku w wieku 7 czy 8 lat. To, co wiem, pochodzi od mojej cioci, z książek, Internetu, ze szkółki na forum Craftladies. No upariuch ze mnie i jeśli czegoś nie wiem, nie potrafię – szukam rozwiązania.
Wszystko, co tu napiszę, to moje prywatne opinie, odczucia, absolutnie też proszę tego nie traktować jako jedynej słusznej drogi ;) Bo już choćby taki drobiazg – ja trzymam szydło od góry, a znam mnóstwo osób, które trzymają sprzęt jak długopis. A mnie tak niewygodnie, co nie znaczy, że inny sposób trzymania jest zły.
A, i jeszcze jedno – jako, iż własnych fotek na razie nie posiadam, podaję linki do sklepów. Różnych, coby reklama sprawiedliwa była :d
No to sruuuuu…
SZYDEŁKA – jakie?
A różne. Do serwetek posiadam serię TULIP. Mają złoconą końcówkę (nawet nie wiem po co), rozmiary malutkie (w poniższym sklepie są akurat 0,6 – 1,6mm, absolutnie nie posiadam wszystkich. Serwetki najczęściej robię 1mm, 1,5mm, 2mm, 2,5mm). Co ważne – są to szydełka BEZ rączki, na początku trudno było mi się przyzwyczaić, bo to cienkie takie jakieś. Z rączką też posiadam, nie mam pojęcia, co to za firma, nabyłam drogą kupna w lidlu 3pak, 1,5mm, 2mm, 2,5mm. Tanie były i tyle. Nie są złe, absolutnie.
SZYDEŁKO Z RĄCZKĄ (i tu reklamą muszę polecieć, gdyż całe życie zaopatrywałam się w sklepie stacjonarnym – to jednym, to drugim, rujnując się finansowo – a w fastrydze.pl za 7 szydełek aluminiowych w teflonie, które bardzo lubię, dałam 33zł! w stacjonarnym jedno 14zł… ).
Nie wiem, czy szydła z rączką są też grubsze? Nie widziałam, szczerze mówiąc.
Zapewne są też inne firmy, produkujące szydła serwetkowe, ja akurat na tulipy najczęściej trafiam. Popularne, skubańce. Aczkolwiek chyba firma ma tu najmniejsze znaczenie?
A jaka nić na takie szydła? Dla mnie – bawełna. Np. MAXI, Ariadna. Nie lubię tradycyjnych kordonków, tych najzwyklejszych takich, bo za cienkie. A taka MAXI nadaje się na szydło 1,5 – 2. A tak naprawdę na każdej nici jest podane, czym ją przerabiać i najczęściej podane jest dobrze.
Szydełka do wełny – moje ulubione to takie aluminiowe w teflonowym oplocie. Z prostego powodu – jest nieco cieplejsze w dotyku (tak, aluminiowe bez teflonu szybko się nagrzewa, ja jednak nie lubię takiego zimnego brać w dłoń, no taka fanaberia), i dodatkowo – ale to bardziej przy drutach ma znaczenie – gdy 2 się ocierają o siebie, nie zgrzytają. Posiadam firmy PONY, cenowo nie rujnują, a całkiem porządne. O, takie:
Co ważne – do numeru 5,5 są to szydełka aluminiowe, od 6 są plastikowe. I racja – mam taką 8, bezfirmową, metalową – ciężka jak szlag.
Jeśli chodzi o ilość – polecam mieć taki zestawik (nawet, jeśli ktoś zakłada, że będzie tylko grubaśne rzeczy szydełkował – cieńsze szydło super nada się do przeciągania nitek) – od numeru 2 do tej 6, lecąc co połówkę (czyli 2mm, 2,5mm, 3mm i tak dalej). Nie trzeba od razu, ale warto mieć. No, a jeśli ktoś chce w ogóle szydełkować i nie być ograniczonym grubością szydła (a grube włóczki są takie piękne niektóre!), to koniecznie do tej 10 zbierać.
Nieźle też szydełkuje mi się takimi aluminiowymi, kolorowymi, bez oplotu co prawda, zimne w dotyku najpierw, ale jakoś mi dobrze leżą w ręce:
Nie mam pojęcia, co to za firma. Nie mam swoich, ciotce podbieram ;)
Odrębną rzeczą są szydełka plastikowe. Grubaśne. Za to lekkie. Do grubej włóczki, albo do wielonitkowej. Nie robiłam takimi, za to zanabyłam na prezent i trzymałam w ręce takie:
Leciuteńkie, i zadziwiająco dokładnie wykonane – nie mają żadnych zadziorów. Teraz widzę, że rozmiary już od 4,5mm – ale nie mogę powiedzieć nic o robieniu nimi. Może ktoś się wypowie? Chociaż szczerze mówiąc, mam plastikową 6 (acz w teflonie) i dziwnie mi się nią robi, taką lekką…
------------------------------------
A jaka włóczka do szydełek? Chyba każda, która nam się podoba. Jak dobrać sprzęt do grubości nitki podane jest zawsze na banderoli motka (co nie znaczy, że ślepo tego trzeba się trzymać) lub w przepisie na ubranie (i tego raczej już się trzymamy). Robiąc z głowy – warto pamiętać, że jeśli włóczka domaga się szydła nr 4, to robiąc grubszym otrzymamy luźniejszy splot, robiąc coraz cieńszym – ścisły, zbroja rycerska normalnie ;)
Jeszcze o numeracji = u nas większość dostępnych firm leci numeracją metryczną, tą 3:
Zdjęcie rzecz jasna sieciowe, krąży od lat…
piątek, 10 grudnia 2010
Robimy szaliki i czapki dla afgańskich dzieci – przyłącz się!
Na zaprzyjaźnionym forum nauczycielskim dzisiaj znalazłam taką oto informację:
http://medicus.amp.edu.pl/index.php/trwajce-akcje/pomoc-dla-afganistanu.html
Mnóstwo z zaglądających tu dzierga, a przecież do zrobienia szala wystarczą prawe-lewe oczka (a niechby tylko jedne), czy słupki…
Przyłączmy się do akcji = tak łatwo przychodzi nam karmienie pajacyka, pomaganie schroniskom dla zwierząt, pomóżmy i dzieciakom z Afganistanu… Ja wiem, że i u nas dzieci marzną i głodują, ale w Polsce mogą liczyć mimo wszystko na jakąś pomoc, a tam? Nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiego nie-życia.
wtorek, 16 listopada 2010
Ciepło, cieplutko, czapa
Tym razem nie moja, za to mojej przyjaciółki. I nie byłoby w tym nic dziwnego – no czapka, super, ale dziwoooo ;) No ale jest to jej PIERWSZA czapa, w co trudno uwierzyć, prawda? Jak dla mnie – bomba, a już totalnie zakochałam się w pomponach…..
I gdybym nie miała 100% pewności, że to jej pierwszy raz, nie uwierzyłabym :)
Włóczka Magic (Yarn Art), szydło nr 6).
Aha, na pytanie, w jaki sposób zrobiła takie fajne pompony, odpowiedziała: miałam tępe nożyczki…
Tak więc jeśli któraś z zaglądających tu posiada taki sprzęt w domu, chętnie przygarnę :D
piątek, 5 listopada 2010
wtorek, 2 listopada 2010
Czapka szydełkowa - opis
Dla Motylka :)
Bierzemy włóczkę i odpowiednie do niego szydełko. Niekoniecznie takie, jakie podał producent. Ja np. akryl Kotek lub Pearl namiętnie przerabiam szydłem nr 5, choć na banderoli podano mniejsze znacznie.
Krok 1.
Nabieramy 3 oczka (mogą być 4, jeśli komuś ciasnota wadzi) i zamykamy je w kółeczko oczkiem ścisłym zamykającym. Zaczynamy zabawę…
Rząd 1.
W kółeczko wbić 8 półsłupków (pierwszy półsłupek to 2 oczka łańcuszka), ostatni z pierwszym połączyć oczkiem ścisłym zamykającym.
Rząd 2. ( i tu uwaga do każdego rzędu – pierwszy słupek to ZAWSZE 3 oczka łańcuszka).
W każdy półsłupek wbić po 2 słupki, razem = 16 słupków. Czyli lecimy 2sł., 2sł., i tak dalej. Ostatni z pierwszym połączyć oczkiem ścisłym zamykającym.
Rząd 3.
W co drugi słupek wbijać 2 słupki, razem = 24 słupki. Czyli lecimy 1sł., 2sł., 1sł., 2sł. i tak dalej. Ostatni z pierwszym połączyć oczkiem ścisłym zamykającym.
Rząd 4.
W co trzeci słupek wbijać 2 półsłupki, razem = 32 półsłupki. Czyli lecimy 1sł., 1sł., 2sł. i tak dalej. Ostatni z pierwszym połączyć oczkiem ścisłym zamykającym.
Rząd 5.
W co czwarty słupek… czyli 1sł., 1sł., 1sł., 2sł. i tak dalej.
Rząd 6.
W co piąty słupek… czyli 1sł., 1sł., 1sł., 1sł., 2sł. i tak dalej.
Rząd 7.
W co szósty słupek…1sł., 1sł., 1sł., 1sł., 1sł., 2sł. i tak dalej.
Rząd 8.
W co siódmy słupek…1sł., 1sł., 1sł., 1sł., 1sł., 1sł., 2sł. i tak dalej.
I ja, robiąc akrylem o grubości 300m/10dag oraz szydełkiem nr 5 dalej nie dodawałam, ale przerobiłam bez dodawania jeszcze 9 rzędów + 1 rząd, ostatni, ozdobny.
Ale: tu trzeba przykładać czapę do głowy, bo może być za długa/za krótka. To schemat ogólny, i na dorosłego, i na dziecko. Na dziecko robiłam czapę z cieńszej włóczki, cieńszym szydłem i na tej samej zasadzie doszłam chyba do dodawania co 10 oczko. A czapa poniżej. Ciut za duża ;)
niedziela, 24 października 2010
(prawie)Pierwsza czapa
czwartek, 21 października 2010
Kradzież
Smutny wpis. Ale cholera mnie wzięła.
Jest pewna blogowiczka, Lamarta – tworzy cudne figurki kotów. Cudne. Zresztą, rzeczy można zobaczyć na Jej blogu .
I…. jest również pewna osoba z Allegro, która rzeczy Lamarty wystawiła jako swoje, łącznie ze zdjęciami z Figurkowni! Czyste chamstwo, świństwo i złodziejstwo. Osoba ta ma nick dance4life. Dowód poniżej:
Posty ze zdjęciem znajdują się tu:
http://figurkownia.blox.pl/2008/04/Prezent-dla-Eight-cz1.html#ListaKomentarzy
i tu:
http://figurkownia.blox.pl/2008/03/Kotek-i-ustrzelenie.html#ListaKomentarzy
Nie pozwólmy na oszustwa w Sieci!
Mój prywatny szal
Nie lubiłam różu, nie przepadałam za fioletem – do czasu. A tak jakoś mnie naszło, może na przekór szarej jesieni?
Szydełko nr 5, akryl Kotek (300m/10dag), w sumie niecałe 30 dag poszło. Długie to szalisko, ok. 2m ma.
wtorek, 19 października 2010
Szalowa moda
Szydełkowy szal. Szydełkowy kwiat. Poleci w świat :)
Przeznaczony na podarek– osoba o tym nie wie, być może tu zagląda, nie wiem :) Przewrotnie postanowiłam najpierw pokazać, potem dać, a teraz myślcie, o kogo może chodzić :))
środa, 6 października 2010
Zwierzaki szukają domu
Apel w imieniu koleżanki.
Piękny, czarny psiurek, cholernie sympatyczny, łagodny, lubiący dzieci i kocurka – wierny psi towarzysz, szukają domu. Odrobaczone, szczepione, książeczkowe. Psiur ma 2 lata, kocurka roczna, jedząca tabletki anty. Ktoś przygarnie? Śląsk wchodzi w grę…
piątek, 24 września 2010
piątek, 17 września 2010
Moherowy… prezent.
Nie, nie berecik. Nie ta frakcja życiowa ;)
Machnęłam chustę dla przyjaciółki – machnęłam to za duże słowo, gdyż kojarzy się z prędkością. Tempem. Szybkością. I tak dalej. A ja – zaczęłam szydełkować przed porodem, na początku maja, a skończyłam wczoraj. Z czystego lenistwa, kompletnie mi się nie chciało.
Szydełko nr 4, moher LINATE, 2,5 motka.
sobota, 28 sierpnia 2010
Test na włóczkoholizm
Znaleziony u Izuss1 :)
1. Zawsze żałujesz, że właśnie nie dziergasz.
Owszem. I dlatego na wszelki wypadek w torebce noszę choćby malutką robótkę (teraz już wiadomo, dlaczego zawsze mam wielką torbę).
2. W twoim domu jest więcej włóczki niż jedzenia.
Tak. Na szczęście mój małżonek chyba nie jest tego świadom :D
3. Kiedy idziesz do ulubionej chińskiej restauracji, pałeczki do ryżu kojarzą ci się z ulubionymi drutami nr 8.
A nie. Ale nie chadzam do chińskich knajpek ;)
4. Sprzedawcy w okolicznej pasmanterii wiedzą, jak masz na imię i jaki jest numer twojej karty kredytowej.
Znają imię, miejsce pracy, kojarzą kilka osób z mojej rodziny i zawsze gadamy przynajmniej pół godziny!
5. Masz zaczęte co najmniej 4 robótki.
Niestety – więcej.
6. Owce to chodzące swetry.
Owce to może nie, bo na co dzień nie widuję, aczkolwiek zawsze przy wyczesywaniu kocura zastanawiam się, jak może marnować się tyle sierści…
7. Sweter rozmówcy interesuje cię bardziej niż treść wypowiedzi.
Często. Zwłaszcza robiony szydełkiem.
8. Idziesz do sklepu ze swetrami i nic nie kupujesz, bo te same swetry zrobiłabyś sama i to lepiej.
Swetry kupuję, ale już np. poncho nie :D Tudzież różnych szydełkowych dupereli.
9. Posiadasz przedmioty o dziwnych nazwach, takich jak licznik rzędów, agrafka dziewiarska i szydełko tunezyjskie.
I do tego szereg tajemnych ksiąg, z dziwnymi znaczkami!
10. Co najmniej pięć robótek umiałabyś zrobić z pamięci.
Tak :)
11. Za ostatnie pieniądze kupujesz włóczkę. Albo chociaż szydełko. Miarkę do drutów?
Szydełko najczęściej. Albo chociaż jeden, najmniejszy nawet moteczek, nawet w ciuchlandzie :D A tak, mam taki zaprzyjaźniony, gdzie mi panie odkładają różne takie…
12. Masz w domu włóczkę, którą ukryłaś przed wszystkimi.
Głównie taką!
13. Widząc ciekawy model/wzór na żywej osobie zaczynasz ją śledzić, zastanawiając się "jak to jest zrobione".
Śledzić to może nie, ale w autobusie wpatrywać się intensywnie – zawsze :D
______________________
Post napisany pod wpływem chwili, jako odstresowywacz. Córkę, jako to kukułcze jajo, podrzuciłam mamie i staram się pisać pracę mgr. W związku z czym na usta piękne me, malinowe cisną się słowa niecenzuralne mocno.
czwartek, 29 lipca 2010
Żywe książki
Po prostu nie mogę o tym nie wspomnieć :)
Kopiuję fragment artykułu – nie jest rzecz jasna mojego autorstwa, napisał go pan Andrzej Ficowski:
“„Żywe książki” to ludzie, którzy zdecydowali się opowiedzieć czytelnikowi coś o sobie. To ludzie pochodzący z grup społecznie nieakceptowanych, a „czytanie" polega na rozmowie z "wypożyczoną" osobą, której zadaniem jest zweryfikowanie fałszywych przekonań na jej temat.
Autorami pomysłu są młodzi Duńczycy skupieni wokół organizacji "Stop Przemocy", którzy na całym świecie od 10 lat propagują akcję przełamywania stereotypów i uprzedzeń, z których rodzi się dyskryminacja. Jest to założenie, że jedyną formą zrozumienia inności jest bezpośrednie z nią spotkanie. Projekt ma na celu zachęcić do zapoznawania się z prawami człowieka i wzrostu świadomości na temat stereotypów i uprzedzeń oraz ich społecznych konsekwencji. “
W PL na to miejsce we wrocławskiej Mediatece. Całość artykułu można przeczytać TUTAJ.
Osobiście jestem zachwycona ideą, i niezmiernie żałuję, że Wrocław daleko – tak bym chciała moich podopiecznych wziąć do tej nietypowej biblioteki!
poniedziałek, 19 lipca 2010
Dwa miesiące za nami
Córka potrafi:
- chichrać się z głupich min matki, ojca, babci
- pić z butli
- ssać smoka
- sama zasypiać w łóżeczku (to nic, że czasem z pomocą szuszania ;) )
- wydawać pierdyliard dziwnych dźwięków
- gadać do małpy, zawieszonej na leżaczku
- rozpoznawać twarze rodziców
Mama i tata potrafią:
- zmienić pieluchę
- wykąpać Dziewczę
- położyć spać
- rozróżniać płacz sikowy od głodnego czy śpiącego
- ubrać dziewczę tak, by rączki, nóżki i głowa zostały na swoim miejscu
- śpiewać kołysanki
- przygotować się do spaceru w 5 minut, a nie, jak wcześniej, w godzinę…
Ogólnie Dziewczę jest mało konfliktowe, spokojne, marudzące czasem, czasem też rozchichrane do granic możliwości.
Poniżej – oscarowa premiera filmu pt. “Zabawianie Dziewczęcia”…
Za cholerę nie wiem, jak zrobić pionowe ustawienie.
poniedziałek, 14 czerwca 2010
Będę kangurzycą
Ano tak. Skusiłam się na chustę firmy BEBELULU, model LULU. Głównie po to, by móc na chwilę wyjść do sklepu, biblioteki, zejść do mamy. A targać na pół godziny wózek z 4 piętra – dziękuję, nie dla mnie. Aczkolwiek wózek wielce wygodny i sprawny ;)
Wracając do meritum – chusta co prawda nie jest taką tradycyjną chustą wiązaną, ale też na pierwszy ogień wolałam model łatwiejszy w obsłudze. Tym bardziej, że żadnej kangurzycy w pobliżu nie mam :-) Druga sprawa – nie planuję szalenie długich spacerów z tymże nabytkiem ani noszenia dziecięcia już chodzącego.
Model LULU nadaje się dla noworodków i niemowląt do 12kg. Dziecię aktualnie ma 3,75kg, więc trochę się pochuścimy. Już się nie mogę doczekać, aż zakup przyjdzie! Moja (nasza!) będzie ceglastoczerwona.
Poniższe zdjęcie pochodzi ze strony firmy (www.bebelulu.pl)
wtorek, 8 czerwca 2010
Mamowo mi!
Pogoniona delikatnie ;) przez Doti80 pokazuję zjadaczkę czasu ;-) Nasza córeczka ma 3 tygodnie… Fajna z niej babka :)
piątek, 14 maja 2010
Tym razem – prośba o pomoc
Jestem w trakcie pisania pracy mgr. Promotora mam, jakiego mam. Na podstawie mojej bazy danych w excelu wykonał jakieś tajemnicze obliczenia i kazał to zanalizować. Przysłał mi je mailowo. Wygląda to tak, jak w załącznikach - czy może ktoś mnie oświecić, CO ja mam z tym zrobić? NIGDY nie miałam statystyki, na ostatnim spotkaniu z promotorem na moje i grupy uwagi, że my o tym pojęcia nie mamy - stwierdził, że nie jego problem a poza tym na takich wynikach wszystko widać... Ten człowiek wykłada na mojej uczelni, która statystyki nie prowadzi nam, i na awf - na którym ów przedmiot jest. Mam 2 książki do statystyki, z których nie rozumiem niczego.
Statystyka od podstaw J. Jóźwiak i J. Podgóskiego, oraz tego ostatniego autora Statystyka dla studiów licencjackich.
Mailowo promotor nie udzieli absolutnie wyjaśnień, pojechać do niego też nie pojadę na awf - 5 dni przed porodem jestem.
Absolutnie nie proszę o analizę za mnie tego, a jedynie o wskazówki - od czego to zacząć, jak to ugryźć... Kurcze, ja nawet nie wiem, dlaczego tam jakieś przecinki są PRZED liczbą... RATUNKU!!!
środa, 21 kwietnia 2010
Nowy mebel
Ciekawa jestem, czy lokatorce będzie się w nim wygodnie spało? Mam nadzieję, że tak :) Bo dobre spanie lokatorki oznacza względnie dobre spanie rodziców :D
PS. Ostatnio tak jakoś monotematycznie, ciążowo – dzieciowo, nawet zastanawiałam się nad stworzeniem odrębnego bloga. Ale nie chce mi się :p
czwartek, 15 kwietnia 2010
Post chwalipięcki
A co ;)
Kończę mgr studia uzupełniające. No, nie ja jedna, pewnie, ale utrudniłam sobie życie i zmieniłam kierunek, skutkiem czego prócz zwykłych przedmiotów dostałam do zaliczenia 13 różnic programowych. Same rozkoszniaki w stylu fizjologii, biomechaniki, rehabilitacji kompleksowej, patomechaniki, patofizjologii, fizjoterapii...
No - ale dzisiaj zaliczona ostatnia, 13 różnica :D Zmora 2 lat w sumie pokonana, teraz jeszcze tylko 1 egzamin zwykły, skończenie pisania pracy mgr i w lipcu - obrona. Ale to naprawdę przy różnicach pikuś. Pan Pikuś ;)
poniedziałek, 5 kwietnia 2010
sobota, 3 kwietnia 2010
sobota, 20 marca 2010
niedziela, 7 lutego 2010
Jak dziecię robi tatunia w konia…
Dziecię kopie. Intensywnie dość, aczkolwiek grzeczne jest, bo kopniaki nie bolą.
Dzisiaj szaleje ze wzmożoną energią, widać, jak na brzuchu pokazuje się w różnych miejscach górka.
Po którymś razie wołam małża, zaaferowana: teeee, chodź no…! Tatuś przybiega świńskim truchtem, wpatruje się z napięciem w brzuch, czeka i…. nic :] Odchodzi, a w tym momencie na brzuchu wyrasta górka. No to ja znów: teeee, chodź nooooo! Tatuś przybiega po raz kolejny, a brzuch – po raz kolejny siedzi nieruchomo.
I tak od rana Agatka nabija tatusia w butelkę ;-)
wtorek, 2 lutego 2010
Małe formy
No małe, bo na malucha :) Takie dzierganie ma jedną, niepowtarzalną zaletę: szybko widać efekty pracy.
Machnęłam 2 kolejne, trzeci w drodze. Manii rozgryzania schematów – ciąg dalszy. Zawzięłam się.
wtorek, 19 stycznia 2010
Dziergawszy
Bezrękawnik – dla mnie. Sweterek – dla córeczki :)
Bezrękawnik robiony na drutach nr 6, włóczka Magic Design (Madame Tricote), gorąco polecam – pasy same się układają, włóczka mięciutka, 80% akrylu i 20 wełny. 180m/10dag, poszło 3,5 motka. Morze kolorów jest dostępnych, wg mnie świetnie są połączenia. Cena – 10zł.
Sweterek – robiony na drutach nr 5, niezastąpiony akryl Pearl, poszedł niecały 1 motek to 285m/10dag, cena – 8zł. Rewelacja, zważywszy na ceny nowych sweterków kupnych – szczerze mówiąc, chyba matka wyrodna ze mnie już jest, bo szalenie żal mi ok. 40zł na nowy sweterek… Ale tak sobie myślę, że za tę kosmiczną cenę córa może mieć 5 sweterków ;) A w ogóle dumna jestem, bo po raz pierwszy zmobilizowałam się i ten wzór z przodu – odczytałam ze schematu ;) Spodobały mi się schematy… Chociaż i tak większość oznaczeń jest dla mnie czarną magią.